Pomysł wycieczki do Amsterdamu chodził za nami juz od jakiegoś czasu. Wszyscy jesteśmy za, tylko Sławek jest przeciwny. Ale nie ma wyboru. Wsiadamy do jednego auta i jedziemy pozwiedzać. Marek L. i Chemik będą po raz pierwszy, więc szykuje się dobra zabawa.
Amsterdam wita nas deszczem. Ale zanim udaje się nam znaleść miejsce do parkowania, pogoda jest już słoneczna. Piwko w knajpie na Market Garden, splifek w Abraxasie i spacer po Red Light's.
Zmęczeni po splifku i wczorajszej imprezie, chodzimy jak obłokani. Nikt nic nie mówi...
Wracamy na pole namiotowe, ostatni splifek z grolschem i do spania. Jutro kolejna trasa przed nami...
A o urokach Amsterdamu, myślę, że nie ma co pisać. Kto był to wie...